madzia napisał(a):
Gustaw absolutnie nie toleruje jazdy autem, zaczyna dyszeć i się hiperwentylować.
Po przyjeździe od weta zjadł całą porcję kurczaka z ryżem i marchewką, prawie że wraz z miską, więc apetyt zaczął dopisywać. Podejrzewam, że nie chciał jeść, bo sucha karma była za twarda.
Ani razu nie nabrudził w domu, póki co sikał 3 razy na dworze od kiedy jest u nas.
Nie boi się już nas, liże po palcach, nie drętwieje już na dotyk. Powoli zaczyna zwiedzać mieszkanie, lubi kuchnię i duży pokój, zakochał się w balkonie (ale z powodu skłonności samobójczych mopsia musimy najpierw balkon przygotować) , bo jest tam dużo światła, boi się przedpokoju, bo nie ma tam okna.
Wygląda na to, że Gustaw trochę widzi, na zasadzie światło/ciemność i ewentualnie kontury, bo nie wpada na drzewa na spacerze ani na duże przedmioty w domu.
Dzisiaj oprócz przejażdżki autem nie denerwował się już i nie stresował, nie trząsł. W tej chwili śpi i chrapie w samym przejściu.
Jezusie, świetne wieści!
Magda, jestem z Was dumna, jeżeli Gutek w tak krótkim czasie przekonał się do Was ( w tym miejscu ukłon wielki dla Mateusza, bo to on przełamywał pierwsze lody!). Wczoraj, chcąc Wam pomóc, rozmawiałam z Anką Gałuszką zamieszkałą również w Kato, która ma doświadczenia z psem niewidzącym z prośbą o wskazówki dla Was (telefon dałam Ci na priv) gdybyście tego potrzebowali. Powiedziała mi także, że w Jej przypadku pies chciał kontaktu dopiero po dłuższym czasie. Tak więc jesteście wychowawczo "do przodu"

Na dniach będę kupowała wielki wór karmy Koebersa, takiej płatkowej, do namaczania, więc odstąpię Wam troszkę i może uda Wam się stopniowo namówić do jej konsumpcji. To byłaby dla Ciebie wielka wygoda, a Gucio miałby zbilansowane, dobre papu. Jeśli chodzi o stan zębów i przyjmowanie suchej karmy to osobiście myślę, że to nie o to chodzi. Nasza Beczuszka posiada co trzeci ząb, albo jeszcze mniej, a karmę suchą wcina (na początku też z miesiąc męczyłam się łącząc ją z kurczakiem, zalewałam rosołem, a nawet z rozciapanym ziemniakiem). Wszystkie nasze mopsie były chyba ziemniakami futrowane bo dałyby się do teraz pokroić na kawałeczki tego specjału...

Może więc Gucio ma podobnie...
W świetle tego co piszesz okazuje się, że mieliście rację i wizyta w Brynowie w lecznicy nie była spowodowana stanem zdrowotnym Gucia, a kłopoty powstały z powodu stresu (transport autem). Skoro Gucio nie lubi samochodów, to już jest moim ulubieńcem

Trzymam kciuki za jego dalsze postępy i za Was też! W razie kłopotów jak i chęci podzielenia się jakąś radością jestem do dyspozycji pod telefonem. Pozdrawiam Was serdecznie i ściskam Gucia czekając aż dacie zobaczyć go na żywca
