Szymon&Diana-dzięki za sugestię-dużo osób poleca Fransję Elegansję, więc w końcu pewnie zamówię szelki u nich, tylko doczytałam, że norweskie mają ograniczoną możliwość regulacji, więc chcę poczekać, aż się Bazyliszkowi waga ustabilizuje (jakimś cudem zaczął nam się zaokrąglać, chociaż wydawało nam się, że karmimy go zgodnie z zaleceniami i nie przesadzamy ze smaczkami-ale już zaczęliśmy działać w tej sprawie!)
A poza tym, sytuacja w naszym Wesołym Mopsim Domu Seniora wygląda następująco:
-coraz lepiej się "docieramy"-Bazyl z jednej strony fantastycznie się cieszy na nasz widok, z drugiej, chyba coraz mniej obawia, że mu gdzieś zaraz znikniemy albo że czeka go kolejna przeprowadzka. Zachowuje się coraz spokojniej, bez problemu zostaje sam w domu, zdecydowanie rzadziej znaczy teren (i zazwyczaj jesteśmy wtedy w stanie wskazać konkretną przyczynę) i fajnie współpracuje z nami na spacerach (sytuacje "nie pójdę, tak będę siedział!" zdarzają się coraz rzadziej, odległości pokonujemy coraz większe, w tym coraz dłuższe odcinki truchtem-a dwa razy zaobserwowaliśmy nawet bieg z prawdziwego zdarzenia!)
-z zabaw nadal ćwiczymy w sumie wyłącznie mizianie (żadne zabawki, jakich próbowałam, nie działają-nawet kula ze smaczkami w środku

), jak kawaler się wyjątkowo rozochoci, zdarza mu się, że przewrócony na brzuszek, próbuje mnie "podgryzać" (co jest dość zabawne, bo robi to strasznie delikatnie-chyba nie jest do końca świadomy braku zębów

). Ale miziania jest dużo i jest stanowczo egzekwowane

No i nasz zdolny synek zaczyna reagować na komendy "siad" i "łapa"! (co prawda niektórzy złośliwcy twierdzą, że to szczęśliwy przypadek, że czasem udaje mu się trafić z włąściwą reakcją, ale my wiemy swoje

)
-Bazyliszek zapoznał się już z obydwoma psami, jakie mamy w bliższej rodzinie, różniącymi się od niego bardzo wielkością i temperamentem. Jeden go zignorował, drugi (ważniejszy, bo mają w perspektywie noclegi pod jednym dachem) zaakceptował-na razie bez wielkiego entuzjazmu, ale i tak stosunki układają się powyżej naszych oczekiwań. Kocica nadal zachowuje dystans, ale wyraźnie coraz mniej się boi "przyrodniego braciszka" (a on niespecjalnie stara się ją wystraszyć

), kilka razy zdarzyło im się już spędzić dłuższy czas w jednym pomieszczeniu, więc powoli idzie ku lepszemu. Okazało się też, że nie miałam racji twierdząc, że mops w życiu nie wejdzie tam, gdzie kocica-zaliczył już eksplorację kilku miejsc, które jej nigdy nie przyszły do głowy (patrz zdjęcia).
-Jaśnie Pan dorobił się w okolicy fanclubu, którego członkowie konkurują między sobą o przywilej potrzymania smyczy w czasie spacerów, na odcinku od jednej latarni do drugiej

I w ogóle dzięki niemu poznaliśmy sporo nowych osób, w przeważającej większości bardzo fajnych

Odkryłam też, że można dużo się dowiedzieć o ludziach na podstawie ich reakcji na psa... Ale Buzz nic sobie z niczyich reakcji nie robi i wszystkich traktuje życzliwie, chociaż bez wielkiej wylewności.
-Absolutnie najulubieńszym zajęciem Bazyla jest spanie. Spokojnie przesypia całe noce, wstaje razem z pierwszymi domownikami (albo i nie...) Przez pewien czas był Samozwańczym Kontrolerem do spraw Równości Płci-w tygodniu, kiedy mój mąż wstawał rano do pracy, budził też mnie (chociaż mogłam pospać jeszcze dobrą godzinę), a w weekendy, kiedy pierwsza wstawałam ja, próbował budzić tatusia (który, w przeciwieństwie do mnie, reagował na te próby opornie)... Jak już obudził-kazał się miziać, miziać, miziać, po czym wymiziany i zadowolony... szedł z powrotem spać. Na szczęście na razie zrezygnował z tego pomysłu

Dalszą część dnia też w większości przesypia (z przerwami na mizianko oraz na pracę jako potykacz), zwykle w jak najmniejszej odległości ode mnie. Ale też trudno wymagać od starszego pana, żeby był wulkanem energii. Zresztą, my w ogóle nic od niego nie wymagamy-po prostu kochamy go bardzo i dobrze nam z tym. Myślę, że jemu też
