Witajcie załogo

Chwilę nas nie było, więc nadrabiamy zaległości

U nas wszystko w jak najlepszym porządku. Jesteśmy parą idealną. Nie wyobrażam sobie teraz domu bez NIEGO. Wszyscy znajomi stwierdzili że Vespin pasuje do mnie jak ulał. Para jak z żurnala. Nie odstępuje mnie na krok. Wszędzie się za mną ryje. Do łazienki, na papierosa na klatkę schodową, do rodziców piętro niżej, dosłownie wszędzie!!!!!
Na spacery zależy jak leży. Nigdy nie ma problemu i siłowo nie muszę go ciągać, ale przy jego tempie, to aż mnie skręca. Ja już na półpiętrze a on patrzy z góry, nie wiem na co liczy. Ze go będę nosił? hahahahha. Kolejnym razem zapierdziela biegiem na dół. ciach, ciach, ciach i na dole. i nie że go przyciśnie i leci. Tak po prostu. Raz tak, raz srak. Czym to idzie,nie wiem. nie wnikam. Ot taki Pan Bulwa
Standardem stało się to że wstając rano, krzątając się po domu, kuchnia, łazienka, GRUBEGO nic nie rusza. Śpi jak zabity. Czasami tylko otworzy oko skontrolować co się dzieje /7 rano to wg niego środek nocy/ i dalej zaczyna chrapać. Śpi non stop. Czasami ma ochotę na zabawę i wtedy jest śmiechu co niemiara. Cielęcina zaczyna biegać po całym domu, zaczepiać, nie zważając na nic. Jak startuje na panelach czy płytkach to można się poskładać ze śmiechu. Łeb w górze, dupsko w dole i zaiwania tymi łapkami w miejscu aż złapie przyczepność. Stołek na drodze? Nie problem, przepchnie. Ja stoję na drodzę to albo wyhamuje albo delikatnie mnie trąci.
Uwielbia rozgniatać butelki plastikowe. Jak się kończy napój to czeka jak na zbawienie. Byle tylko dostać pustą butelkę. O żarcie tak nie żebra jak o te butelki. Jak ją w końcu chwyci /zakręcona to mu ucieka po całym mieszkaniu/ to zanosi na legowisko i ją rozpracowuje. Zakrętka osobno, pierścień plastikowy osobno i szyjka butelki na płasko. Jak już wszystkie trzy rzeczy załatwione, butla zostaje porzucona i można się zdrzemnąć.
Toaletka w normie. Siku, rycie za siebie, pokręcenie się, poniuchanie i leci dwójeczka, zakopanie tego wszystkiego obowiązkowe i można wracać. W czasie mżawki wszystko odbywa się momentalnie. Raz dwa i zaczyna dreptać w stronę domu.
Parę razy /3 może 4/ bez żadnego sygnału, bez żadnego kręcenia się w okolicach drzwi, urypał się w mieszkaniu. Twardziocha więc tym bardziej dziwne. Wtedy za manele w miejsce zrzutu, tłumaczenie i "opieprz", klapsik w dupkę na do widzenia i widać skruchę.
Sypialnia jak i łóżko w młodej pokoju nie oddane.Jupi!!!!! Wchodzi jak wchodził, kręci się, full kontoling ale na łóżka się nie wbija i zgody na to nigdy nie będzie

Co do innych psów nie ma żadnych problemów. Większy, mniejszy, głośny, cichy do wszystkich to samo. Jak zobaczy jakiegoś koleżkę/koleżankę to od razu postawa, tylne łapy w tył, cały ciężar przeniesiony na przednie łapy, brzuch wciągnięty (hahahah

), zaprezentuje super sylwetkę, obwąchanie wzajemne ale na zawołanie idzie od razu. Bez szarpania, ciągnięcia. Nawet nie muszę mówić. Wystarczy że klepnę się smyczą w udo i przyśpiesza do zrównania. Równiuśko przy nodze idziemy dalej. Chodzenie z Bulwą naprawdę sprawia radość.
Nie chcę zapeszać, ale na każdej płaszczyźnie jest git

Dzisiaj mieliśmy mieć wizytę kontrolną ale ze względu na wyjazd służbowy, zmuszony byłem przełożyć na wtorek. Dam znać co i jak. Stresuję się na myśl że trzeba będzie wyciągać te gwoździe. Zobaczymy co i jak.
aaaaa i zdjęcia


