Witamy
Trochę nam to zeszło, bo Tośka od niedzieli już z nami, ale ekscytacja nowym członkiem rodziny+sesja na uniwerku, prowadzą tylko i wyłącznie do niewyspania i braku czasu na korzystanie z komputera
Sama podróż z Warszawy do Gdańska przebiegła gładko. Tosia bardzo ładnie zachowywała się w pociągu, a wszyscy współpasażerowie przez 2,5 godziny drogi, zdążyli się bezgranicznie zakochać. Tosia cierpliwie dawała się drapać za uchem dziesiątkom rąk albo spała w przejściu
Reasumując, oprócz tego, że małą przerażają ruchome schody i odwaliłyśmy mały cyrk na Centralnym- było super!
Zapoznanie z Suzi na dworze poszło gładko, obie dziewczyny się obwąchały i w drogę. Tośka była bardzo zmęczona podróżą i próbowała wleźć do każdej napotkanej knajpy, byle tylko odpocząć. Wejście do domu przebiegło spokojnie. Tośka obszczekała świnkę morską, z jednym z kotów poszło małe spięcie, drugi jak zwykle się schował. Z świnką jest już wielka przyjaźń, z kotami się unika (jak Suzi z resztą). Tak na marginesie- zobaczylibyście szczęście na pysku Suzi, zaraz po tym, jak Tośka obszczekała naszą wredną Rudą, która od zawsze Suzulka tłucze. Kot zwiał, a Suzi próbowała przypisać sobie część "zasług" dzielnej Tosi
Noc była spokojna, Tośka śpi ze mną w łóżku, na swoim posłaniu drzemie tylko w ciągu dnia. Rano, gdy poszła za mają siostrą do kuchni, nasiusiała na podłogę (było po 5tej, a dzień wcześniej sikała po 19stej). Zdarzyłosię jej też to we wtorek i wczoraj, popołudniami, między spacerami. Nie chce mi się do końca wierzyć, że "nie wytrzymała". Zastanawiam się, czy nie zrobiła mi tego na złość, bo wychodziłam na 3-4 godziny na egzamin. Zobaczymy jak będzie dziś, póki co, wpadka się nie zdarzyła.
Pierwszy spacer też fajnie przebiegł. Suzi odstąpiła Małej jeden ze swoich sznureczków, więc mamy czym się bawić. Tośka bardzo się cieszyła, bo identyczny miała w DT, ale zapomniałyśmy go zabrać
Póki co można powiedzieć, że było spokojnie. Raz nawet leżały po moich dwóch stronach i myślałam, że to zalążki czegoś dobrego. Jednak wczoraj Suzi miała bardzo zły humor- foch na nas i wieczne powarkiwanie na małą. Strasznie mi jej szkoda, bo widzę, że chciałaby się koło Suzi położyć, a nawet z nią pobawić, ale nasz owczarek póki co nie wykazuje chęci... Cały czas korzystamy z porad mojej przyjaciółki, która jest trenerem psów, i mamy nadzieję, że niedługo nareszcie się to zmieni. Ciągle słyszymy, że póki nie ma agresji, jest w porządku- owszem, nie ma, ale dziewczyny są w sumie obojętne w stosunku do siebie, a mi jest przykro
Co mogę jeszcze dodać? Tak jak Arek, mamy problem z suchą karmą, pomimo tego, że zaczęła dostawać inne chrupki. Jadła tylko na koniec dnia, na siłę. No, szkoda psiaka, szczególnie że Suzi w między czasie musiała dostać. Mój tato w końcu się zbuntował i kupił na próbę Dolinę Noteci Premium. Na początku mieszałam jej z chrupkami, to część wyrzucała, teraz chrupki namaczam, mieszam z mokrym i pożera całą michę. Zauważyliśmy, że mała nie ma na dole zębów, czy to może być przyczyna? Zastanawiamy się, czy to na pewno dobrze, że ją tak "kulinarnie" rozpieszczamy. Poza tym, upiekłam wczoraj psiastka z wątróbki wieprzowej i Tośka wcina, aż... ogon by jej się pewnie trząsł, gdyby go miała
Ogólnie dokarmiamy z głową, unikając drobiu, chociaż niedługo na pewno będę chciała spróbować z Doliną z indykiem czy kaczką. Chce zobaczyć czy problem leży w drobiu ogólnie, czy w samym kurczaku. Żadnych wysypek ani swędzeń nie ma. Za tydzień wizyta u dermatologa, bo Pani doktor jest na urlopie i zobaczymy co dalej z tymi sterydami Tośki, mam nadzieję, że jak najszybciej uda się je usunąć z leczenia, bo musimy też zacząć myśleć nad sterylizacją. A, i obserwujemy oczko, które było operowane. Codziennie rano coś się na nim "zbiera", wygląda na ropę, ale trochę też na pospolitego "śpiocha", poza tym wszystko z nim okej. No i smarujemy noskową skorupę maścią z witaminą A- Tośka tego nie znosi
To by było chyba na tyle... Podsyłamy foteczki
