Cześć Wszystkim

Chciałabym na wstępie przeprosić, że tak mało się odzywam... Ale mam bardzo mało czasu na cokolwiek. Jestem albo na uczelni albo w pracy, albo- na uczelni i potem w pracy

Mało tego wolnego czasu, a jak już jakiś jest- to nie skłamie, że poświęcam go Tosi. Zamiast siedzieć i klikać przed kompem (chociaż ona chyba tak bardzo na to nie narzeka, bo właśnie leży przytulona do laptopa, moich kolan i chrapie

), wolimy zapakować się w busa i pojechać na spacer nad morze

Muszę Wam się faktycznie pożalić i jednocześnie przyznać, że w ostatnim okresie mam dla małej naprawdę mało czasu. Do tego stopnia, że jeśli już mam ten czas wolny, to niezależnie od tego, czy jestem umówiona ze znajomymi czy ze swoim chłopem, wszędzie ją ze sobą zabieram. Jest już praktycznie maskotką większości knajp na gdańskiej starówce

(a w dużej części przestałam bywać bo nie wpuszczają z psami

).
Wracając do małej. Jest w super kondycji

Bardzo dobrze się czuje, nie choruję (pfu pfu), nie zaskoczyło nas teraz żadne przeziębienie ani inne świństwa. Skóra też jak najbardziej ok- przerobiłyśmy już kolejno: jagnięcinę, koninę, łososia, indyka, a obecnie jemy kurczaka i zauważyłam do tej pory tylko jeden maleńki strupek- podejrzewam, że mogła zeżreć coś na spacerze. Póki co, jesteśmy dopiero w połowie tej drobiowej diety, czekamy jeszcze około 4 tygodnie na ostateczny wyrok "Uczulona czy nie?"

Szerokim łukiem omijamy wołowinę bo to ona bez wątpienia jest największym problemem.
Co do wagi Tośki- praktycznie stoi w miejscu. Co tydzień waha się 100-150 dag, ale cały czas jest to ok 17,5 kg. Mimo to, po szelkach widzę, że mała gubi w obwodzie i to bardzo. Także jak ktoś do nas wpada po dłużej nieobecności, mówi, że widać iż schudła. Nie wiem co jest grane.
Od dłuższego czasu Tośka ma guzek przy jednym z sutków. Na początku był jak worek z płynem, a z sutka ciekła wydzielina przypominająca osocze z odrobiną krwi. Pobliski weterynarz powiedział, że to zapalenie, dłuuuuuuugo mała była na antybiotyku, potem mieliśmy trochę odczekać. Niby wszystko było ok, ale ostatnio złapałam Małą za tego cycka, guzek był twardy i zwarty, a gdy przycisnęłam cycka siknęła krew, w bardzo dużej ilości. W obecnej chwili znowu przypomina to poprzednie stadium. Uznałam, że umówię nas do naszej Pani Dermatolog, bo raz, że to trochę bardziej siedzi w jej fachu, a dwa, że jej jednak ufam bardziej, niż weterynarzom z pobliskiej lecznicy, którzy są "od wszystkiego" (chociaż uważam, że są bardzo dobrymi fachowcami!!!). Jesteśmy umówione na poniedziałek za tydzień. Trzymajcie mocno kciuki, proszę <3
A dzisiaj, specjalnie dla Was, oprócz standardowo "śpiącej Tosi" i "Tosi dresiary w nowym wdzianku", mam specjalne wydanie "Tosi Mistrzyni Durnych Min"

Pozdrawiamy <3