Powiem Wam że Pan Bulwa rozkręcił się już na całego. Mam nadzieję że juz otworzył się całkiem bo jak jeszcze go coś hamuje i ma w zamiarze się jeszcze bardziej czuć pewnie to ja tego nie przezyję. Po prostu umrę ze śmiechu

Nie mogę przy nim zachować powagi. Co to jest za ciapa.
Pies w domu to radosć, ale co ja mam w tym Vespinem to Wam mówie. Z zabiegu na rzepce pozostały już tylko chyba zdjęcia RTG. Zapierdziela po domu jak meserszmit. na spacerach też dynda przy nodze. Ciekawski wszystkiego. I strachliwy. Dwa dni temu zbiera się do "dwójki" kręci się kręci i nagle zobaczył mój cień na murze i posrane. Zerwał się, zdupia i kolejne 15 minut łażenia żeby się wywalił przed nocą coby nie było zasadzki w domu. Wczoraj idziemy i przy takiej wielkiej bramie chciał sobie siknąć, tyle że podniesiąną noga trącił tą bramę. brama z blachy, zaczeła brzęczęć a ten nie patrzy gdzie spylać, byle przed siebie i ryp mnie w nogi. Nie wiele brakło a bym leżał jak długi. Ale złościć się na niego nie da. Ja nie potrafię. Uwielbiam go
Co na podłodze to jego. ścierka w kuchni spadnie to już jego. zapierdziela z nia przez cały dom z radością na swoje legowisko. Skończona butelka z napoju? proszę bardzo, odkręcę, rozgniotę. taki ze mnie pomocnik. A i pranie pomogę rozwiesić. nie daj Boże coś wypadnie mi przy przenoszeniu pralki na suszarkę to od razu jest w japie jegomościa

Tutaj zabawa z butelką -
https://www.youtube.com/watch?v=nKefEzJ6e-oNa spacerach mieliśmy już spotkania i z wiekszymi i z mniejszymi braćmi psimi ale do każdego podejście VESP'ina jest identyczne. Nawet nie ma zbytniej ochoty się obwąchać. popatrzy i idziemy dalej. Zero zaiteresowania.
Od wczoraj wbija mi się na sofy. Jak nie na jedną to na drugą. I nie że się wspina. Bo jak się próbował wdrapać to byłem w stanie go powstrzymać i zepchnąc przednie łapy. Teraz poszedł na sposób i wali na chama, jak taran, nie patrzy na nic. Harat i już jest na górze. Jednym susem. bylebym tylko mu nie przeszkodził. NO i jak się juz wbije to nie ma znaczenia że ja tam jestem czy nie. Wsadzi dupę na mnie i zadowolony. Położył mi się na ręce. Myślę sobie, zaraz będzie mu niewygodnie i pewnie zejdzie. A gdzież tam. Wygodnie mu jak na puchu i nawet nie ma zamiaru się ruszyć. Po trzech minutach ręka ścierpnięta, do ucha sapie, zipie, a za chwilę chrapie i nie pozostaje nic innego jak wyciagnąć rękę spod Bulwy i podgłosić tv żeby cokolwiek słyszeć.
Wczoraj idąc spać zrzuciłem go na dól i wysłałem na swoje. Poszedł, połozył się. Wszystko git. Zgadnijcie gdzie go zastałem rano? Odpowiedż -
https://www.youtube.com/watch?v=zFvIkX3F6_0Wczoraj i dzisiaj wstając parę minut przed godziną 7 rano, zastałem Panicza chrapiącego w najlepsze. No dobra, rozumiem, sen jest potrzebny, BA to urodzone spiochy, ale żebym się kręcił po domu a ten TYP nawet nie wstał się przywitać to wydaje mi się delikatną olewką i wyjebką

Przestaw go na suchą karmę, mówili, będzie gryzł i ścierał kamień. Yhy. Jasne. Gryzienie jest dla mięczaków zdaje się mówić i sprzata michę w pięć sekund!!!!
No mówie Wam nie ma lepszego antydepresanta niż ten oto Pan Bulwa. Jest mega

