Udało nam się dostać na wizytę do profesora Popiela, który specjalizuje się w dermatologi zwierzęcej. Akurat ktoś odwołał wizytę, więc zostaliśmy przyjęci z Prysznicem wczoraj, a normalnie to wolne terminy są po 20 października dopiero.
Prysznic został jeszcze raz przebadany ogólnie, wszystko ok. Grzyba nie ma-sprawdzany lampą Wooda.
Pobrano kolejną zeskrobinę i okazało się, że robaków nadal jest mnóstwo, ale są tylko dorosłe i już martwe.
Dotychczasowe leczeni skutkuje (wylewki, szampon, witaminy), ale maluszek ma za dużo grudek i krost, więc zalecono antybiotyk. Mamy kontynuować leczenie ale dodatkowo dołączyć syrop Keflex 2x dziennie przez 3 tyg i dobrze jeśli dodatkowo Prysio dostanie Zylexis 3 porcje minimum w odstępach 1-3-10 dni, taka bomba witaminowa znacznie przyspieszy leczenie, dlatego na pewno się na to zdecydujemy
Ogólnie Prysznic bardzo ładnie zarasta, profesor sam powiedział, że wygląda dużo, dużo lepiej niż na zdjęciach, nie ma takiej cienkiej skóry. A takie czarne plamki, które mu pokryły teraz większość skóry, to reakcja na promienie słoneczne. Nie ma sierści to skóra broni się w ten sposób. Jest to odwracalne, więc jak tylko maluszek zarośnie to znowu będzie miał śnieżnobiałą skórę pod spodem.
Nowy problem to taki, że Prysznic od 2 dni zaczął zjadać odchody, ale tylko swoje. Nie może chodzić w miejsca "zbiorowej toalety psów", jak to nazwał profesor. Mieszkamy na osiedlu pełnym psów dlatego uczenie czystości zajmie nam pewnie trochę czasu. Na razie dostaliśmy tabletki, które mają go zniechęcić do zjadania tego co narobił

Trzeba też uważać, żeby się nie przeziębił, bo to może spowodować ponowny rozwój choroby. Za 6 profesor zalecił kolejną wizytę, powiedział, że wcześniej nie ma to sensu, trzeba dać spokojnie działać lekom, a to potrwa.
Z zachowaniem wszystko ok, nie mamy na razie żadnych problemów. Wszystkie psiaki co raz bardziej się ze sobą zżywają, wcześniej spały rozłożone na całej kanapie, teraz zawsze w jednym miejscu na kupie, widok jest przesłodki
