Jola napisał(a):
Należy się Wam wszystkich trochę wyjaśnień.
Toto został odebrany z pseudohodowli, mały zbyt mały, chory, zarobaczony, z lamblią, kał i mocz się z niego lały. Załoga Bulldoga wzięła go na swój pokład, a Domem Tymczasowym została bardzo doświadczona w kwestii dbania o takie psy Aga.
Zaczęła się diagnostyka w Danvet, udało się z tomografią i badaniami u dr Jacka Mederskiego w Grudziądzu. Fundacja w dużej mierze dzięki darczyńcom mogła pokryć bardzo wysokie koszty diagnozy i leczenia.
DT w tym czasie dbało o małego, nie było żadnych odparzeń na pupie, ani nigdzie indziej.
Dr J. Mederski wyznaczył datę operacji. Zbieg się udał, cysta na kręgosłupie została usunięta, rokowania dobre.
Oczywiście zaznaczone zostało, że zmiana w zdrowiu Toto nie nastąpi z dnia na dzień, że na efekty przyjdzie czekać nawet powyżej pół roku.
Zarząd Fundacji postanowił, że Toto zostanie psem na Domu Fundacyjnym. Takie rozwiązanie polega na tym, że Dom psiaka ma zabezpieczenie, że w razie nawrotu choroby lub jakiś powikłań Fundacja pomoże pokryć koszty kolejnych diagnoz, operacji. Może finansować lub współfinansować leczenie psa, rehabilitację. Sprawy z karmą, akcesoriami, szczepieniami i z leczeniem doraźnym psa pokrywa DF.
W przypadku Toto opiekunka psa wystąpiła o pomoc w zakupie psich pieluch. Załoga cały koszt wzięła na siebie, kupowała pieluchy, DF dostał również dwa pampasy dla małego co miało odciążyć zakup specjalistycznych, kosztownych pieluch dla samców.
Dodatkowo, to ZB pokrywało pełny koszt rehabilitacji psa, DF nie mógł dojeżdżać na rehabilitację. Niestety sytuacja finansowa Fundacji była na tyle zła, że nie mogliśmy sobie pozwolić na to by pani rehabilitantka przyjeżdżała do domu Toto. Koszty za dojazd były dla nas dużo za duże. DF został poproszony o znalezienie innej rehabilitacji dla Toto i przedstawienie nam kalkulacji wydatków. Do dzisiaj nie zostało to zrobione.
Pies trafił do DF zdecydowanie w lepszym stanie niż gdy przyjechał do DT. Nie miał odparzeń przy odbycie, mimo że przed operacją kał lał się z Toto. Okolic penisa też nie miał podrażnionych. Dieta była unormowana. Rehabilitacji nie mógł mieć jeszcze w DT ponieważ musiał upłynąć wyznaczony przez weterynarza termin od operacji.
Specjaliści z Danvet o niego bardzo dbali, dodatkowo dr J. Mederski. Toto nie miał problemów z poruszaniem się, z rozwojem, jedyny problem to kał i mocz. Nie był "ekstremalnie schorowany", był po pełnej diagnozie jego całego organizmu. Miał cystę, która została usunięta. Niestety cysta była duża i poraziła zakończenia nerwowe, które odpowiadają za nietrzymanie potrzeb fizjologicznych. Właśnie rehabilitacja miała i ma na celu odbudowanie tych nerwów.
Umowa o DF nie została odesłana do siedziby Fundacji.
Niedawno odbyła się w DF Toto wizyta "poadopcyjna", niestety wykazała wiele nieprawidłowości.
Proszę DF o nie rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
Toto potrzebuje NAJLEPSZEJ opieki, odpowiedzialnego opiekuna DF, który jest w stanie poświęcić mu czas, uwagę, oczywiście w stałej współpracy z ZB.
P.S Laurel jest moderatorem Forum oraz członkiem ZB, posiada wszystkie informacje odnośnie Toto. Jako "strażnik" Forum, ma za zadanie zwracać uwagę oraz informować o takich wpisach.
Niestety mamy odmienne informację, biorąc Toto od Agi wiedziałyśmy tylko o cyście i jego problemach siuśkowo kupkowych. Nie zostało nam powiedziane, że psiak ma wodogłowie, niedowład tylnych łap oraz w połowie nie pracujące jelito, m.in stąd nie podpisana umowa, gdyż jest tam punkt o tym, że został nam przedstawiony stan zdrowia psa - niestety, nie został. Toto na drugi dzień jak trafił do nas, pojechał z nami do weterynarza z powodu niepracującego jelita, które powodowało, że niestrawione resztki pokarmu zaczynały w nim gnić. Czy pies miał dobre rokowania? Pani Strugała, czyli nasz weterynarz prowadzący, dzwoniła do Dr J. Mederskiego w celu pozyskania jakichkolwiek informacji o Toto aby podjąć się jego leczenia. Gdyby nie ona, za co jej dziekujemy z całego serca, psiak odszedł by w męczarni, bo nikt wcześniej najwyraźniej z ZB o to nie zadbał. Pan Dr J. Mederski powiedział o wszystkich tych schorzeniach, o ktorych wspomniałam wyżej oraz DODAŁ, że zalecił psu rehabilitację od razu po operacji oraz że ten pies nie miał szans na życie. W życiu dorosłych jest tak, że jak się mówi A to warto też powiedzieć B. Rehabilitowanie Toto było w państwa zakresie od samego początku. Wydając 5 tysięcy na operacje i badania psa, warto byłoby zadbać o jego zdrowie do końca. Wracając do pampersów, biorąc Toto, Aga powiedziała, ze Toto jest takim psiakiem 'specjalnym' i fundacja opłaca pampersy oraz wszystkie potrzebne rzeczy. O nic nie prosiłyśmy fundacji. Szukałyśmy dla niego rehabilitacji innych, niż wcześniej i wszystkie te informacje konsultowałysmy z Agą telefonicznie
BA! W umowie mamy nawet punkt o tym, że fundacja płaci za jego specjalistyczną karmę i wszelkie badania. Toto dostaje od nas najlepszą opiekę, pracujemy w domu, mamy dla niego dużo czasu. Wiąże się to jednak z tym, że pracując od rana do wieczora, nie mamy możliwości codziennie wsiąść w tramwaj i jechać na drugi koniec Wrocławia ktory nie jest małym miastem, bo fundacja nie mogła się dogadać z rehabilitantką z polecenia Pani Strugały, która z tego co wiemy, powiedziała, że nie będzie pobierać opłat za laser od fundacji...Gdyby na samym początku przed odebraniem przez nas Toto, opiekun powiedział o tych wszystkch rzeczach, łącznie z tym że potrzebuje codziennie rehabilitacji (elektrostymulacji) na pewno byśmy się zastanowiły dwa razy. I nie chodzi tu o to, aby robić tzw. gównoburzę, bo nie na tym nam zależy. Czujemy się oszukane, a teraz jeszcze dodatkowo oskarażne o coś, co kompletnie nie jest naszą winą. Byłoby nam mega miło, aby ktoś z fundacji się z nami skontaktował telefonicznie w celu wyjaśnienia właśnie tych rzekomych 'nieprawidłowości' które zarzuca nam pani Weronika, bo oczernianie siebie nawzajem do niczego nie prowadzi.
PS. Widocznie pan Laurel, ma zupełnie inne informacje, jak reszta członków fundacji. Z resztą, dziwnym byłoby posiadać prawidłowie informację, nie żyjąc z Toto. W celu potwierdzenia prawidłowości moich słów, mogą się Państwo skontaktować z naszym weterynarzem oraz panią rehabilitantką, która od początku pracowała z Toto.
Na koniec, ponownie chciałabym zwrócić się z uprzejmą prośbą do fundacji o kontakt, ponieważ myślę, że wypadałoby m.in w celu uzgodnienia faktów. Uważam, że pisanie sobie wiadomości na forum nie jest odpowiednim i dojrzałym sposobem komunikacji, szczeóolnie, ze w każdej chwili można się ze mną skontaktować.