Cześć Wszystkim!
Przepraszam za brak odzewu, ale ostatnio mam tyyyyyle na głowie, że dzisiaj umówiłam się z moją przyjaciółką na kawę i ploty... po DWUmiesięcznej przerwie!!! A na półce czeka 21 nowych książek, które oczekują, że kiedyś je zacznę

(naprawdę aż tyle!). Ale może w końcu skończę prawko i będę mogła być pełnoprawnym Transportem dla ZB

Tosia po zabiegu ma się świetnie!!! To jak dotąd pierwsza (i miejmy nadzieję, ostatnia- tak ogólnie!), operacja, po której się tak szybciutko wybudziła i do siebie doszła. Byliśmy jak zwykle przygotowani na bezsenną noc- tym razem profesjonalnie, we dwoje, co by pełnić wachty

A ona, po pierwsze: po 19:00 już dzielnie żebrała o kiełbaskę (zabieg był na 15:30!!!), a o 23:00 padła przy drugiej części Piratów z Karaibów i spała do rana. Szwy na nosie nie interesowały jej ani trochę, więc mogłyśmy podarować sobie noszenie Abażuru Wstydu. Jedyne co, krótko po antybiotyku "pozabiegowym", któregoś dnia na porannym spacerze, Mała sikła mi krwią... Z racji, iż dopiero co, byliśmy po sterylizacji suki moich rodziców u innej, nowej Pani Doktor, a ona przed podpisaniem zgody na zabieg, jako w ogóle pierwszy lekarz, uprzedziła mnie, iż istnieje ryzyko, że po narkozie mogą wysiąść nerki... Popłakałam się tam na miejscu, nad tym osikanym trawnikiem i taka zasmarkana i w piżamie pobiegłam z Młodą do weterynarza. Alleluja ci śniegu w kwietniu, bo śmiem stwierdzić, iż gdyby nie leżał na tej trawie, to mogłabym nie zauważyć. W pierwszym momencie Pani Doktor też się zmartwiła- no bo pies świeżo po antybiotyku i pęcherz nie halo? Szczęście w nieszczęściu, tylko mocne zapalenie pęcherza i już po tygodniu było dobrze.
Jeśli chodzi o komfort życia Tośki po zabiegu- zmienił się diametralnie. Mam ochotę każdemu, wątpiącemu, powiedzieć z czystym sumieniem: nie wahaj się ani chwili dłużej, leć na zabieg i zmień życie swojego psa!!! Żałuję, że nie zdecydowaliśmy się na to wcześniej (choć w tym zwlekaniu nie ma mojej winy). Młoda nie chrapie, nie charczy, jest w stanie zrobić trasę dłuższą trzy razy (!!!) niż przed zabiegiem, lata za piłką, gania się z siorą półtora godziny bez przerwy... I co najważniejsze: w ciągu tego ostatniego miesiąca zrobiła większy postęp w swoim psim socjalu, niż przez poprzedni cały rok! Potrafi już nawet czasem przejść obok psa, nie zwracając na niego uwagi. Behawiorystka, zgodnie z moimi domysłami, stwierdziła, że jej wcześniejszy stan, kiedy ciężko się jej oddychało i była niedotleniona, wpływał na to, że była bardziej "agresywna" w stosunku do innych przedstawicieli swojego gatunku. Jesteśmy na coraz lepszej drodze, no i- lepiej się nam też teraz pracuje, bo Tośka, raz, że lepiej się skupia, a dwa, jest w stanie ćwiczyć trochę dłużej.
Mamy nadzieję, że do zobaczenia na czerwcowym zlocie

Jeszcze nic pewnego- bo domek zarezerwowaliśmy, ale cały czas czekamy na info od Pati i Havi, czy zabiorą nas ze sobą autkiem- bo jeśli nie, to nie mamy jak pokonać takiego kawału drogi

A może ktoś z Was jedzie z Trójmiasta? Albo chociaż z innego, dużego miasta, do którego w miarę krótkim czasie (do 3 godzin) bylibyśmy w stanie dojechać pociągiem i się do Was dosiąść? Będę ja, Tosiak i mój mąż-nie mąż

Bylibyśmy bardzo wdzięczni!!! I zadowoleni

A teraz podsyłam fotki- takie i dla uśmiechu i dla porównania: kilka pierwszych przed zabiegiem, jedno zaraz po wybudzeniu z narkozy bezpośrednio po, i prezentacja pięknego, byczego nochala

Ściskamy!