Właśnie wróciła od wetki. Barbie w poduszkach przednich łap ma stan zapalny. Prawdopodobnie drożdżaki są obecne. Dostałam antybiotyk w maści z zaleceniem smarowania przed każdym spacerem. Codziennie również mamy wykonywać kąpiele nóg przednich w ciepłej wodzie z mydłem. Uszy na razie wolne od tychże drożdżaków, ale polecono nam zachować czujność, bo to się lubi przenosić...Tyle, póki co.
Acha i jeszcze info o aktualnej wadze: 9,6 kg.

Bardzo niedobrze, że Pumke boli łapka trzymamy mocno kciuki, aby jak najszwyzdrowaiała i mogła chodzić na długie spacery, żeby tracić zbędne kilogramy

Nasza Tami miała drożdżaki w uszach i sobie je przenosiła właśnie drapiąc się. Łatwo można to przenieść, ale też szybko można się tego pozbyć, przynajmniej tak było w naszym przypadku.
waga bardzo ładna!

Spieszę donieść, że Puma zwana Barbie już jest na chodzie. Oprócz tego jest sławna

Oto zdjęcie Martyny prezentującej zdjęcia na wystawie:



oraz zdjęcie zbiorowe:



No i te promujące nasze miasto:

Pumcia, gwiazdo Ty nasza!
zauważyłam, że czarne mopsy lubią gwiazdorzyć - Puma i Marzenka

Coś w tym jest Marzena

Dać jej snikersa?

A jest głodna, że gwiazdorzy ?

Mopsy nigdy nie są głodne. To takie niejadki!

taaa..

Masz rację MadamePiano mopsy nie są głodne, one są po prostu mówiąc brzydko nienażarte

Jak zdrówko Barbie?

_________________

Z przykrością stwierdzam, że moja wizja adoptowania psa zdrowego nieco straciła stabilne konstrukcje.
To, co początkowo było brane za atak wrednych drożdżaków na jej przednie łapki zostało wykluczone. W tej chwili podejrzenie jest takie, że to... odciski! Puma zwana Barbie ma jak wiecie zwyrodnienie śródstopia obu łap przednich. Najprawdopodobniej to złe ustawienie powoduje nacisk międzypalcowy i wtedy tworzy się jej między palcami żywe mięso. Leczymy to specjalnymi maściami i zmiany zanikają a Barbie pełna szczęścia biega. Po czym po tygodniu zaczyna się od nowa. To dlatego ona tak niechętnie chodzi po żwirowanych alejkach albo po trawie. Najzwyczajniej w świecie bolą ją wtedy łapy. Ratuje ją troszkę to, że mocno straciła na wadze. Już nie jest tłuściochem, ale swoje 9,3 kg waży. Wiem to dokładnie, bo zdarza się, że zdjęta współczuciem niosę ją długimi odcinkami, jak spacerujemy w terenach leśnych.
Z dobrych informacji, to trafiłyśmy na fantastyczna karmę Koebersa, którą z upodobaniem wielkim Barbie spożywa dwa razy dziennie (jak startuje do pełnej miski, to łapy nagle mniej bolą! )

W związku z tymi przebojami zaprzyjaźniłam się z panią w pobliskim sklepie z używaną odzieżą gdzie pasjami kupuję skarpetki dla noworodków dla naszej Barbie. Muszą być białe i mieć elastyczny ściągacz, bo inne kochanej mopsi się nie podobają i ściąga natychmiastowo i maść z łap jest zlizywana.

Pumcia, wyglądasz rewelacyjnie

Mogę Wam przysłać skarpetki po Neli , ale niestety ze ściągaczami mam tylko kolorowe!
Trzymam kciuki za łapki, dobrze, że Puma jest pod dobrą opieką

U nas lekki kołowrotek. Oprócz ciągnących się problemów z przednimi łapami Barbie weszła w fazę cieczki. Plami krwią dosyć obficie, więc mamy co robić. Równolegle, podejrzewam, że na zasadzie odpowiedzi na ten zew natury, Bigotka sika regularnie w domu.

Beczuszka zachowuje właściwy sobie, stoicki spokój, a Bona tylko obserwuje wszystko bacznym okiem.

PS. Popołudniami w Katowicach zaczyna latać wyjątkowe paskudztwo - chrabąszcze majowe. Plaga jakaś tego jest. Jeśli się czegoś boję, to właśnie tych opancerzonych latających "robali". Fuj! Natomiast Barbie przeszczęśliwa jest z tego powodu. Goni to diabelstwo, doprowadzając mnie do obłędu. A jak uda sie dopaść to zjada z wielkim chrzęstem. Blee, ohyda

u mnie na balkonie też plaga tego paskudztwa

Asiu, mam dla Ciebie dobrą rade na paskudztwo chrabąszczowe!

Jak byłam mała można było odnotować znęcanie się u mnie nad ów dziadem zwanym dalej chrabąszczem. (Zapomniałam o tym wspomnieć w ankiecie... ) Wychodziłyśmy z sąsiadką na balkon i jak ślepoty bzyczące leciały to je ciach paletką do babingtona.. Małe byłyśmy no i wyjątkowo się ich bałyśmy, więc bez paletki po południu ani rusz. I ciach dziada za barierke!

_________________
"Za pieniądze możesz kupić psa, ale nie machanie jego ogona.."

Pumcia widzę potrafi podnieść ciśnienie Współczuję cieczki, 'jeszcze' 2-3 tyg...

W świetle Waszych wypowiedzi po raz pierwszy cieszę się, że nie mam balkonu i martwię, że nie jestem fanką babingtona (paletki nie mam). Chociaż zaobserwowałam, że owe chrabąszcze nie gustują w kasztanowcach, które rosną na placu przed moim domem, bo tam nie latają. Ale wystarczy oddalić się dwie ulice i stają sie aż nadto widoczne i słyszalne. Na szczęście ich żywot jest krótki i drugie na szczęście że żerują tylko podwieczór. Rano ich nie ma. To znaczy są, ale śpią, albo przeżuwają to co zeżarły... O matko jedyna, o czym ja tutaj gwarzę... a miałam o Barbie.

Ale nie napiszę o Barbie nic nowego, bo wszystko wiecie. Nurtuje mnie jednak problem czy sikanie w domu Bigotki nie jest jakieś "chorobowe". Faktem bezspornym jest, że Bigi zaczęła sikać a właściwie z demonstracją oddawać mocz na moich oczach w czasie, kiedy Barbie zaczęła cieczkę. Drugi fakt, że mocz nie jest podbarwiony krwią, a Bigi zachowuje się jak dotąd. Nie jest osowiała, nie wymiotuje, ale codziennie rano pozostawia w kuchni wielka kałużę czego dotąd nigdy nie robiła. Oczywiście zadzwoniłam do naszej dr Moniki, od której dowiedziałam się, że to być może sprawa ustalania ważności w stadzie, jednak trochę jestem zaniepokojona, bo wczoraj Bigotka zaznaczyła niewielką kałużą klatkę schodową...Czy terytorialność manifestuje się również poza domem? Wie ktoś coś w temacie? Jakiieś obserwacje? Czy mam gnać z sikami Bigi do badania?

Jeśli Bigotka zachowuje się normalnie, to chyba nie jest nic chorobowego.
Jeśli to się zaczęło od cieczki Pumy to tutaj bym szukała przyczyny... Pumka zostawia teraz wszędzie swój zapach, więc Bigi też chce tak samo. To raczej chęć dominacji, bo suczka z cieczką wzbudza większe zainteresowanie (szczególnie u psów).