Wendy została odebrana z pseudohodowli. Miałam przyjemność gościć ją na DT. Przyjechała wychudzona, brudna i śmierdząca. Od razu wsadziłam ją do wanny. Okazało się, że bardzo dobrze znosi ten zabieg. Całe szczęście, bo jak się wkrótce okazało Wendy ma olbrzymią alergię praktycznie na wszystko i żeby złagodzić podrażnienia spędziłyśmy w łazience wiele godzin na leczniczych kąpielach. Dużo czasu zajęła nam też pielęgnacja uszek. Nie tylko dlatego że były potwornie brudne. Były też mocno pogryzione przez inne psy. Za uszkami były krwawe rany. To akurat Wendy zrobiła sobie sama. Wydrapała je przez alergię. To klapnięte uszko całe było pokryte krwiakami. Przy pomocy odpowiedniej diety, karmy i zabiegów pielęgnacyjnych udało się doprowadzić ją do porządku
O jej poprzedniej "diecie" szkoda w ogóle wspominać. Z pierwszych kup wystawało siano!!! Mimo ciężkich przeżyć jest otwartym i radosnym psiakiem. Typowy leluś mamusi. Najchętniej nie schodziłaby z kolan. Jej dalsze losy będzie nam tu opisywać jej mama Marta, dla której Wendy jest oczkiem w głowie
Masa idzie w górę a i "postrach innych psów" odchodzi w niepamięć gdyż UWAGA Wendy bardzo lubi inne zwierzaki 
uroczy widok serce rośnie bo ten mój mały "postarch" osiedlowy w głebi serca jest przeuroczym towarzyskim psiakiem który potrzebował tylko odrobinki czasu żeby się ujawnić w tej postaci 