Nika, sprawę pięknie podsumował nasz sąsiad, który przez lata spotykał mojego męża spacerując ze swoim shih tzu i nasłuchał się, jak to on żadnego psa nie chce i mieć nie będzie. Teraz, kiedy wieść gminna zaczęła nieść, że Elfisko zakotwiczyło u nas na stałe, sąsiad złapał biednego małżonka, jak ten wyprowadzał obu chłopaków i stwierdził triumfalnie: "Ha! To ja już rozumiem! PSA to pan nie chciał, ale DWA PSY-to już zupełnie inna historia!"

Dziękuję bardzo wszystkim za zasypanie mnie ciepłymi słowami-aż mi trochę głupio, bo nie uważam, żebym zasłużyła na takie pochwały. Dla mnie prawdziwym hardkorem są ci Załogowicze, którzy przyjmują pod swój dach płaskopyskie z poważnymi problemami zdrowotnymi czy behawioralnymi, i ci, którzy zapewniają im transport czy dom tymczasowy. Ja dostałam dwóch naprawdę nieproblematycznych kawalerów (brak zębów, wzroku i słuchu to dla mnie żaden problem, bo im samym w niczym nie przeszkadza...), którzy nie wymagają wiele, a wnieśli w nasze życie niesamowicie dużo radości oraz sporą dawkę komizmu i absurdu

, więc naprawdę to ja jestem Załodze winna wdzięczność

Długi wpis o tym, jak się miewa Elfiś (który chyba wyczuł swoim niezwykle wyostrzonym węchem, co jest grane i zaczął się rozkręcać-w pozytywnym znaczeniu tego słowa!) już wkrótce, na razie napiszę tylko, że jest naprawdę dobrze, a ma się ku jeszcze lepszemu. Pochwalę się za to jednym z Elfich prezentów gwiazdkowych, który wbrew moim obawom dotarł w ostatniej chwili i jakoś tak mnie wzruszył...