No cóż. Dziewuszka ma się coraz lepiej

Jeszcze zdarza jej się schować pod stół gdy coś upadnie i zbyt gwałtowny ruch wciąż kończy się tym, że kuli się na ziemi, ale jest to coraz rzadsze

Dżemorka stała się namolnym lizorem, szczególnie upodobała sobie lizanie twarzy i wykorzystuje każdą możliwość, żeby obślinić nasze buzie

Przez 2-3 dni mieliśmy straaaaaaszny problem z sikaniem. Gdy tylko Dżemka przestała się bać głaskania po głowie... zaczęła się z niego tak cieszyć, że każde głaśnięcie czy odezwanie się do niej to był atak radości wraz z sikaniem pod siebie! Nie ważne czy robiliśmy to mega spokojnie, powoli czy z zaskoczenia. Wiec było ciągle latanie ze szmatką, wymiana mat (rozłożone na kanapie pod kocami) i pranie koców, ale już od wczoraj (tfu tfu, odpukać), nie popuszcza z radości

Generalnie z Eską się rozkręcają, czasem latają jak dwa tornada po domu i się podgryzają, zabierają sobie zabawki i bawią się w ganianego, ale jednak Dżemka jest zdecydowaniem typem leniwca-kanapowca. Ciągle chce być przy nas przytulona i większość dnia śpi i domaga się głaskania po brzuszku

Eska trochę niezadowolona jest z tego tytułu i ją zaczepia. Mimo, że Dżemka się czasem stawia (warknie, pogoni ale nigdy żadnej krzywdy nie robi), to jednak jest baaaaardzo cierpliwa i raczej łapą Eskę odpycha gdy nie ma ochoty na harce.
Z załatwianiem się jest temat stały - nigdy nie robi tego przy nas, tylko kitra się w łazience na macie jak nie widzimy. Siusiu na dworze to już stały repertuar

Na spacerkach już zaczyna bronić stada, jest nieufna do ludzi i psów. Pozwala podejść, przywitać się i chwilę spokojnie postać, ale potem zaczyna warczeć, zwłaszcza gdy Eska się z jakimś psiakiem zaczyna bawić.
Je już suchą karmę Brit Care ładnie, bez żadnych dodatków mięsnych. Umie już zjeść całą miseczkę na raz, bez rozrzucania na boki i ciągłego rozglądania się na boki. Je tez już mniej łapczywie, bardziej spokojnie.
Co do zdrowia, zaczynają odpadać strupki po ugryzieniach, łapki już ma ładne - schodzi stan zapalny, uszka czyściutkie, cycuchy jej się trochę podciągnęły. Sierść ma już milusią i lśniącą, a i z noska już nie cieknie

Zaczyna przybierać trochę ciałka, bo przecież wcześniej jej cały szkielet przez skórę było widać

Na ręce jeszcze się nie daje podnieść - panikuje, piszczy i ucieka. I wciąż boi się czyszczenia uszu.
Grzeczna, radosna, zdrowa klucha nam się robi
