Niestety u Meli nagromadziło się sporo problemów zdrowotnych. Nadal ma stan zapalny w uszach, ząbki w strasznym stanie, do tego zdarza się jej mocniej charczeć. Słyszy na pewno słabiej, ale na dźwięk piszczałki podnosi głowę. Wczoraj czuła się bardzo kiepsko, nawet pić nie chciała. Pani wet orzekła, że to najpewniej z powodu bólu zębów. Dostała w gabinecie antybiotyk i zastrzyk przeciwbólowy i na szczęście po tej dawce ładnie zjadła wieczorną porcję, dzisiaj poranną też, więc najwyraźniej trafione w sedno. W planie mamy teraz antybiotyk na tydzień, wyleczenie uszu i kontrolę po odrobaczaniu. Jeśli wszystko będzie ok, to 16 sierpnia czyścimy ząbki, wycinamy mały guzek na listwie mlecznej (tak, to nowość) i być może skracamy podniebienie, jeśli chirurg uzna to za konieczne. Choć ja bym skróciła

, biorąc pod uwagę różnicę w komforcie, jaką odczuli Pako i Emma po tym zabiegu.
Mała na szczęście trochę już odżyła, bo wczoraj żal było patrzeć jak się męczy. W lepszej kondycji, pokazuje też powoli charakter; jest bardzo spokojna i opanowana, ewidentnie szuka w człowieku przewodnika, chce się do kogoś przykleić i być jego pieszczochem. Jako że to ja cały dzień siedzę z nimi w domu, padło na mnie

Teraz mam Melę i Emmę z dwóch stron kanapy i wyłożone brzuchem na płytkach w kuchni, mam nadzieję, że nie zaczną sobie przeszkadzać
