Weekend spokojny, Baron jest jakiś bardzo wyciszony ostatnio :O Nie chce się bawić w przeciąganie sznurka, jakoś tak bez entuzjazmu się za to zabiera. Aż mu się przyglądałam, czy nie jest chory...

Ale nic na to nie wskazuje. Może pogoda tak na niego działa? :O
W weekend próbowałam też bawić się z nim kiedy był spuszczony ze smyczy. Jak się z nim gania z patykami, to nie myśli o samodzielnych dalekich wędrówkach. Nadal nie chce przychodzić kiedy ma swojego kija w mordce, ale jak się mu pokaże całkiem nowy patyk, to przyjdzie... Jak akurat nie ma żadnej zdobyczy to przychodzi bardzo ładnie.
Próbowałam też pozwolić mu się pobawić ze spotkanym przypadkiem na spacerze psiakiem - spuściłam go ze smyczy. Skoczył ze trzy razy na niego (piesek nie załapał zabawy w taranowanie) po czym potruchtał pod blok i znalazł jakąś "przekąskę"... No i wtedy już oczywiście nie dał się przywołać

Zaczęłam nosić na spacery garście karmy - okazuje się, że często hasło "zobacz co mam dla Ciebie" skłania go do porzucenia zdobyczy. Karma smaczniejsza. Nie jest to zbyt wychowawcze, bo dostaje mimo braku reakcji na "zostaw", ale przynajmniej się niczym nie zatruje...
Plusem jest to, że o wiele lepiej idzie mu trenowanie "idź powoli". Wystarczy, że oprócz wypowiedzenia komendy "powoli" pogmeram ręką w kieszeni i piesek idzie jak zaczarowany.

Będziemy wydłużać dystanse, które kwalifikują się do nagrody i kto wie... Może się nauczy.

Jedyny problem to powrót na encorton - znowu problemy z trzymaniem siku, a częste spacery przy takim mrozie to nic fajnego.

Przynajmniej dla mnie - Baron oczywiście i tak się cieszy.
W piątek i sobotę wychodziłam z nim na szybkie siku ok. 4 nad ranem. Budził mnie i stanowczo nalegał żebym nie zasypiała z powrotem. Wyjście na mróz w środku nocy było okropne, ale doceniam, że nie siknął w domu
