Ana napisał(a):
Doskonale Cię rozumiem... też co trochę mam tymczasy. Wiem, że gdybym teraz zdecydowała się na adopcję nie byłoby szansy na kolejne DT. Nie dlatego, że nie kocham moich tymczasów, bo już zdarzyło się, że miałam dylemat i zawsze ryczę, gdy odjeżdżają do DS. Po prostu w taki sposób jestem w stanie pomóc wielu psom, a DT czasami jest niestety jak na lekarstwo.
Poza tym nikt nie powinien mieć do Was o to żal, bo pomogliście jej w momencie kiedy tego bardzo potrzebowała, a nie było innych takich odważnych, którzy by się tego podjęli. Jeżeli są chętni na adopcję Nany to nic tylko się cieszyć i podziwiać jakie robi postępy w nowym domu

Bardzo dziekuje za dobre cieple slowa to naprawde bylo mi potrzebne. Bo nie ukrywam ze poczulam sie troche zaatakowana. Uwazam ze to czego ja chce nie jest najwazniejesze. Tylko to co jest najlepsze dla Nany. Jezeli bedzie adoptowana przez te pare to bedzie w Warszawie i bede mogla miec z nia kontakt. Bede mogla nad nia czuwac i pomagac wlasciciela jezeli nie beda czegos wiedzieli.
Nigdy nie wiadomo kiedy znow jakis niepelnosprawny bidaczek bedzie potrzebowal mojej pomocy. Bo nie ukrywam ze takie pieski to wyzwania ktore lubie. Uwielbiam z nimi pracowac, pokazywac jak mozna sobie radzic i rozpiera mnie duma gdy robia postepy.
Gdyby to ode mnie zalezalo to wszystkie pieski bylyby juz w moich ramionach duze, male, kudlate, lyse, zdrowe i chore ale tak sie niestety nie da. Dlatego chce pomagac jak najwiekszej ilosci psiakow.
Jezeli adopcja dojdzie do skutku to bede szczesliwa ze Nana ma kochajacy dom i wszystkim ktorzy mysleli ze Nana jako inwalidka ma male szanse na adopcje pokaze im jej wielkie oczyska ktore zdobywaja kazdego na osiedlu, dokladnie kazdego
