Dawno nas tu nie było.. ciąża i początek ponownego macierzyństwa dały mi w kość
jeśli chodzi o Dorotkę to raz jest lepiej raz gorzej, biednej czepia się wszystko co tylko może.. w ostatnim moim wpisie byliśmy jeszcze przed sterylką, ona dawno już za nami oraz usunięcie dwóch guzów z listwy mlecznej. Dori zniosła narkozę i cały zabieg wzorowo. Wszystko było super aż do niedawna, aż nie spuchło jej pół głowy.. początkowo myśleliśmy, że użądliła ją osa bądź inny owad, ale opuchlizna rosła aż ciężko jej było oddychać. Po podaniu sterydów i antybiotyków wszystko zeszło. Długo nie trzeba było czekać aż opuchlizna wróciła, o wiele mniejszy obrzęk uciskający na oko, nie reagujący już na sterydy i antybiotyki.. zdjęcie obejrzało dwóch weterynarzy, nie są pewni czy to ropień czy guz, jutro Dori zostanie delikatnie uśpiona i zostanie to ponownie nakłute grubą igłą czy może coś wypłynie (poprzednie nakłucie przy zdjęciu cienką igłą nie przyniosło żadnego efektu, dlatego boimy się że to guz a lekarz mówi, że okolica jest strasznie niebezpieczna). Do tego ucisk tego czegoś na mózg spowodował ataki padaczki, więc Dori dostaje leki przeciw padaczce..

Zdjęcie pokazało także zmiany w klatce piersiowej, najprawdopodobniej przerzuty.. A tak poza tym całym nieszczęściem Dori ma się świetnie i nie pokazuje po sobie, że coś jej dolega. Trzymajcie kciuki, żeby to był tylko jakiś oporny ropień a nie kolejny guz..
Pozdrawiamy!